Wróciłam. Na bloga i do domu. Po dwóch tygodniach śnieżnego szaleństwa na nartach i snowboardzie szara rzeczywistość nie okazała się wcale taka szara jak się spodziewałam, a to ze względu na panią wiosnę, która w międzyczasie zawitała w moje rejony. Czyżbym nareszcie mogła porzucić grubą kurtkę zimową na rzecz tej niedawno wyszperanej w lumpeksie? Lubię wiosnę. Lubię jej zapach i dźwięk. Lubię spacery, które zawsze kończą się na osiedlowych huśtawkach, no i bardzo lubię te huśtawki. Lubię również zmiany, z którymi kojarzy mi się wiosna. Pierwsze na mojej liście są włosy. W hotelowej łazience z rudej zamieniłam się w ,,pralinkową” (czyt. brązową), a moja grzywka straciła parę centymetrów za sprawą nożyczek pożyczonych od pani z recepcji. Mi się podoba:). Podoba mi się także parę innych rzeczy, których szczęśliwą posiadaczką chciałabym się stać tej wiosny. Między innymi:
niedziela, 1 marca 2009
piątek, 9 stycznia 2009
Twilight
Dzisiaj trochę kultury ze względu na premierę ekranizacji mojej ulubionej książki- Zmierzchu.
Rok temu, na Mikołajki dostałam tą książkę. Nie byłam do niej przekonana, mimo iż znalazła się na mojej liście upragnionych prezentów. Chciałam znać jej treść, żeby wiedzieć o czym wszyscy mówią. A mówili wszyscy. Po dniu, góra dwóch, dołączyłam do tych ,,wszystkich". Książka genialna. Ale nie o książce miało być...
Tak, bo mimo iż premiera jest dopiero dzisiaj, ja ten film miałam okazję obejrzeć już jakiś czas temu, dokładnie w Mikołajki, kiedy to pojechałam na pokazy przedpremierowe. Bałam się go obejrzeć. A co jeśli go ,,zepsują"? Tak jest zazwyczaj... Ale na szczęście nie doznałam rozczarowania. Zaczęło się trochę ,,sztywno"... Przez pierwsze trzydzieści minut, co chwila komentowałam szeptem różnice między książką a filmem. Potem się wciągnęłam. Hmmm, moja ulubiona scena... Cały film xD. Najśmieszniejsza: ta w kuchni. Ulubieni bohaterowie? Że Edward to oczywiste, ale do gustu wyjątkowo przypadła mi Alice. A zresztą wszyscy byli cudowni...
Tak, bo mimo iż premiera jest dopiero dzisiaj, ja ten film miałam okazję obejrzeć już jakiś czas temu, dokładnie w Mikołajki, kiedy to pojechałam na pokazy przedpremierowe. Bałam się go obejrzeć. A co jeśli go ,,zepsują"? Tak jest zazwyczaj... Ale na szczęście nie doznałam rozczarowania. Zaczęło się trochę ,,sztywno"... Przez pierwsze trzydzieści minut, co chwila komentowałam szeptem różnice między książką a filmem. Potem się wciągnęłam. Hmmm, moja ulubiona scena... Cały film xD. Najśmieszniejsza: ta w kuchni. Ulubieni bohaterowie? Że Edward to oczywiste, ale do gustu wyjątkowo przypadła mi Alice. A zresztą wszyscy byli cudowni...
Przepraszam, nie powinnam za dużo mówić, bo wtedy nici z przyjemności oglądania filmu.
A więc... zapraszam do kin:).
A więc... zapraszam do kin:).
sobota, 3 stycznia 2009
marmurkowe rurki
Pierwsze, o czym pomyślałam dzisiaj po przebudzeniu, było to, że mam straszną chęć napisać coś tutaj. Obojętnie co. Ja po prostu uwielbiam pisać, a perspektywa, że może ktoś to przeczyta, wydaje mi się wspaniała.
Dzisiaj na tapecie marmurkowe rurki.
Zdjęcie zapewne wielu z Was dobrze znane, znalezione tutaj. Obiecuję, że jeżeli tylko stanę się ich szczęśliwą posiadaczką, pochwalę się nimi na łamach tego bloga. Na razie niestety się na to nie zapowiada. Pół dnia przeczesywałam dzisiaj internet w ich poszukiwaniu i jestem bardzo, ale to bardzo rozczarowana. Znalazłam jedne jedyne na Allegro. Problem w tym, że jest to model o prostych nogawkach, mi natomiast zależy na rurkach. Zastanawiałam się, czy nie da się ich przypadkiem łatwo przerobić w domu. Może któraś z Was ma w tym jakieś doświadczenie i wie jak mi doradzić? Z góry mówię, że nie jestem mistrzem maszyny, rzecz nawet można, że za bardzo się nie umiem nią posługiwać, ale odrobina dobrych chęci i cierpliwości nieraz potrafią zdziałać cuda... Tak, marzą mi się te z Cheap Monday, ale w Polsce raczej ich nie kupię. Wiem, istnieje również opcja wybrania się do galerii handlowej, jednak w moim przypadku to nie takie proste. Do najbliższej mam jakieś 40 kilometrów pociągiem, więc to wyprawa na cały dzień. Może któraś z Was widziała ostatnio spodnie tego typu w jednej z popularnych sieciówek? Mając pewność, że je dostanę, jestem gotowa poświęcić te kilkanaście godzin.
A i żebym nie zapomniała!
Dziękuję Królewnie,
dzięki której poradziłam sobie ze stworzeniem kategorii ;).
Dziękuję Królewnie,
dzięki której poradziłam sobie ze stworzeniem kategorii ;).
Do ,,zobaczenia"!
piątek, 2 stycznia 2009
3,2,1, start!
A więc… Przyszła kolej i na mnie- trafiony, zatopiony. Mam bloga ;). Decyzja ta, niby przemyślana, jednak nie do końca, zrodziła się na fali szafiarstwa, a została zrealizowana jako uwieńczenie postanowień noworocznych, a tych jak co roku jest wiele. Hmmm, jak zwykle na początku nasuwa się pytanie o czym zamierzam pisać. Już wyjaśniam. O wszystkim, o tym, co uważam za interesujące i warte podzielenia się z innymi, ale przede wszystkim o modzie. Nie, nie zamierzam publikować tutaj swoich zdjęć, jeszcze nie teraz. Może kiedyś… W każdym razie bloga uważam za otwartego ;). Do ,,zobaczenia” niebawem.
PS Jako początkująca bloggerka mam pytanie. Jak zrobić kategorie?
Subskrybuj:
Posty (Atom)